spostrzeżenia, uwagi:
- jak dla mnie za szeroko :) ale za to szybko
- jedna przenoska
- w miejscu wodowania jeden mieszkaniec opowiadał jak cała wieś w latach powojennych żyła ze spławu węgla Wisłą do Krakowa, a w niedzielę łódkami z kartonu i dykty pływało się zrodziną pod Wawel
czas: 6 h
subiektywna ocena: polecam na niedzielny jednodniowy wypad, jak widać słoneczko przygrzewało, a mój mistrz kayakowy BJ2N niby Adam Słodowy (taki MacGyver - przypisek dla młodszego pokolenia lub osób z zachodniej cywilizacji) skonstrułował daszek :)
|